Tomasz Ceran odkrywa historię jak z filmu. Uciekł z egzekucji, potem trafił do Wehrmachtu

Dr hab. Tomasz Ceran przypomniał dramatyczne losy Konrada Klepczyńskiego z gminy Dobrcz – mężczyzny, który cudem uniknął egzekucji w 1939 roku, by kilka lat później trafić do niemieckiego wojska. Historia jak z filmu rzuca nowe światło na kontrowersje wokół przymusowego wcielania Pomorzan do Wehrmachtu.
Inne z kategorii
Złam szyfr jak Rejewski! Bydgoszcz świętuje pogromcę Enigmy wielkim piknikiem
Uciekł spod kul, a potem nosił mundur wroga
Na swoim profilu społecznościowym dr hab. Tomasz Ceran – historyk związany z Instytutem Pamięci Narodowej – opublikował krótką, ale poruszającą notatkę o jednym z mieszkańców Kujaw: Konradzie Klepczyńskim z gminy Dobrcz. W październiku 1939 roku miał zginąć z rąk Selbstschutzu w Otorowie, jednak udało mu się uciec. Wojnę przeżył, choć jego dalsze losy wciąż są dramatyczne – został wcielony do Wehrmachtu, a potem trafił do armii generała Maczka.
Ceran zwrócił uwagę na fakt, że w szeregach Wehrmachtu służyli nie tylko Niemcy, ale też siłą wcieleni Pomorzanie – często wcześniej prześladowani przez nazistów. Historia Klepczyńskiego doskonale ilustruje tę tragicznie poplątaną rzeczywistość.
Burza wokół wystawy. „Nasi chłopcy” wzbudzili kontrowersje
Wpis Cerana zbiegł się z szerszą debatą o głośnej wystawie „Nasi chłopcy” w Gdańsku. Ekspozycja ukazuje mieszkańców Pomorza służących w Wehrmachcie, podkreślając, że często była to służba przymusowa. Wystawa, a zwłaszcza jej tytuł, wzbudziła liczne kontrowersje – środowiska patriotyczne oskarżyły organizatorów o próbę zmiękczania niemieckiej odpowiedzialności, inni wskazywali na potrzebę niuansowania trudnej historii regionu.
Głos z Bydgoszczy: historia ma więcej niż jedną twarz
W Bydgoszczy również powracano do tego tematu. Tygodnik Bydgoski opublikował rozmowę z prof. Wojciechem Polakiem, który zwracał uwagę, że historia Pomorzan w niemieckim mundurze nie może być sprowadzana do prostych haseł. Wskazywał, że część wcielonych później dezerterowała i dołączała do polskich jednostek, a część walczyła z poczuciem wstydu i żalu, który pozostał przez całe ich życie. Ich losy nie wynikały jednak z wyboru ale z przymusu — podkreślał prof. Polak.
Ceran, w ślad za innymi historykami, nie usprawiedliwia ani nie wybiela wystawy czy jej tytułu – ale przypomina, że przeszłość nie zawsze układa się w czarno-białe schematy.
Dlaczego ta historia jest ważna?
Sprawa Klepczyńskiego i innych jemu podobnych to nie tylko temat dla specjalistów. To opowieść o ludziach z naszego regionu – Bydgoszczy, Solca Kujawskiego, Dobrcza – którzy stali się ofiarami wielkiej historii. Czasem przeżyli, czasem wrócili, czasem zginęli w milczeniu.
Dramatyczne losy nie były udziałem „kogoś gdzieś” – lecz ludzi, których nazwiska i historie wciąż żyją w lokalnej pamięci.