Bydgoszcz.pl, a może bydgoszcz.po? [OPINIA]
Rafał Bruski i Radosław Sikorski/fot. ilustracyjna, Anna Kopeć (archiwum)
Oficjalna strona Urzędu Miasta Bydgoszczy i oficjalny fanpage Miasta służą do uprawiania partyjnej propagandy – oburzają się bydgoszczanie. W założeniu miały informować mieszkańców o ważnych wydarzeniach i inwestycjach. Dziś znajdziemy tam artykuły i wpisy zachęcające do udziału w politycznych akcjach i protestach.
Inne z kategorii
„Chodźcie i spór ze mną wiedźcie” [OPINIA]
Wszyscy czytelnicy zorientowani w sprawach bydgoskiej polityki i mediów na pewno wiedzą, jakie kontrowersje wywoływał w przeszłości „Kurier Ratuszowy”. Wydawana w czasach prezydentury Konstantego Dombrowicza gazeta informowała wyłącznie o sukcesach i pozytywnych zmianach w mieście, a także dowodziła słuszności decyzji ówczesnych władz. Nie podejmowała się krytyki swojego wydawcy, czyli Prezydenta Bydgoszczy. „Kurier” był przedmiotem krytyki ze strony ówczesnej miejskiej opozycji skupionej wokół Platformy Obywatelskiej. Przekonywano, że szkoda publicznych pieniędzy na drukowanie takiej gazetki.
Kiedy w ratuszu pojawiła się nowa ekipa pod wodzą Rafała Buskiego, „Kurier” faktycznie przeszedł do historii. Nie oznacza to bynajmniej, że nowi władcy Bydgoszczy zrezygnowali z wydawania gazetki, w której mogliby lansować siebie i swoją politykę, a także przekonywać, że zarządzane przez nich miasto to kraina miodem i mlekiem płynąca. Funkcję „Kuriera Ratuszowego” przejął biuletyn „Bydgoszcz Informuje”. Już kilka lat temu – w 2018 roku – informowaliśmy o tym, jak powstaje. Polska Press drukowała 130 tysięcy egzemplarzy 12-stronicowej gazety za ok. 20 tysięcy złotych. Kolejne trzy tysiące za redakcję i przygotowanie gazety otrzymywała firma „Markomedia” należąca do byłego dziennikarza „Gazety Wyborczej”. Później propagandową miejską gazetkę kolportowano do skrzynek bydgoszczan.
Najważniejszym kanałem informacji za czasów prezydentury Buskiego stał się jednak Internet.
130 000 kontra 596
Oficjalny fanpage Miasta Bydgoszczy lubi i obserwuje blisko 130 tysięcy użytkowników Facebooka. Praktycznie żadne bydgoskie medium nie może pochwalić się tak dużą rzeszą fanów. Bydgoska „Wyborcza” ma ich 13 tysięcy, radio PIK – 15, „Tygodnik Bydgoski”, który trzymają państwo w rękach
Fanpage Miasta generuje olbrzymie zasięgi, a powiązana z nim strona „bydgoszcz.pl” jest jednym z wiodących źródeł wiedzy o Bydgoszczy i organizowanych w mieście wydarzeniach. Te kanały informacyjne są pod kontrolą administracji Rafała Bruskiego. To jego podwładni kreują treści, tworzą filmy, grafiki, publikują i moderują posty. Pracuje nad tym grupa urzędników, m.in. byłych dziennikarzy bydgoskich mediów. W ostatnich dniach wykorzystali oficjalny miejski profil do celów politycznych.
Bydgoszcz państwem członkowskim UE?
Piątek, 8 października. Z samego rana na oficjalnym fanpage’u Miasta pojawia się króciutki post, ilustrowany flagą europejską: „Bydgoszcz zostaje w UE”. W zamierzeniu miał być to krótki komentarz do wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który dzień wcześniej orzekł, że Konstytucja jest najważniejszym źródłem prawa w Polsce – ważniejszym od unijnych dyrektyw i rozporządzeń. Podobne zwięzłe posty zamieszczają w sieci politycy PO – m.in. Rafał Bruski i Michał Sztybel.
W komentarzach na miejskim fanpage’u zawrzało. „A to Bydgoszcz jest 28. członkiem Unii Europejskiej?” – zastanawiał się pan Tomasz. „A kto powiedział, że wychodzimy z Unii? Opozycja wciąż o tym nadaje” – zauważyła pani Hanna. „Szkoda, że robicie taką propagandę” – ubolewał pan Piotr. „Niech prowadzący ten profil wytrzeźwieje” – skwitował pan Zbigniew.
Ratusz był niezrażony negatywnymi komentarzami. Prowadzący profil urzędnicy przez cały dzień wrzucali grafiki z hasłami „Bydgoszcz zostaje w UE!”, „DziękUEjemy” i zdjęciami inwestycji, które powstały z unijnych pieniędzy, m.in. Młynów Rothera, tramwaju na Kujawskiej, Muzeum Okręgowego. Pod grafikami bydgoszczanie wypisują dziesiątki krytycznych komentarzy. Oczywiście nie brakuje też komentarzy pozytywnych – bydgoszczanie zapewniają o swoim przywiązaniu do UE i poparciu dla PO, a także w niewybrednych słowach piszą o polityce rządu i sympatykach PiS. Tak ostry spór polityczny przeniósł się do samorządowego informatora.
Urząd zaprasza na „spontaniczne spotkanie”
Sobota, 9 października, dzień przed protestem organizowanym przez lidera PO, Donalda Tuska. W południe na fanpage’u Miasta pojawia się wpis o treści: „Informujemy, że każdy kto chce wyrazić poparcie dla obecności Polski w UE może wziąć udział w spontanicznym spotkaniu na Starym Rynku w niedzielę o 18.00”. „Co na to Sanepid?” – pytał z przekąsem pan Piotr pod postem.
Pod wpisem pojawiły się także zarzuty o upolitycznienie samorządowej, informacyjnej strony. „Spontaniczne spotkanie, które zapowiadacie na usługę PO. Weźcie dajcie spokój, bo to jest mocno żenujące, rozumiem, że Bruski jest z PO, ale nikt nie ma zamiaru z Unii wychodzić” – napisał pan Maciek. Pan Darek słusznie zauważa: „Władze miasta reprezentują ludzi, a ci są różni, są różnego wyznania, mają inne upodobania polityczne, stosunek do tematów ekologicznych itd. Czy słuszne jest więc to, że miasto opowiada się po stronie tylko jednej z tych grup? No nie bardzo. Takie akcje pogłębiają podziały między nami”.
„Bydgoszcz
To już tytuł artykułu umieszczonego na serwisie bydgoszcz.pl 13 października. Urzędnicy zdali w nim relację z protestu samorządowców, który odbył się w Warszawie: „To sprzeciw wobec Polskiego Ładu, w obronie społeczności lokalnych i regionalnych oraz prawa decydowania o swoich sprawach. Miasto reprezentowali m. in. Przewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy Monika Matowska i zastępca prezydenta Michał Sztybel”. Ratusz na swoich oficjalnych kanałach rozpowszechniał grafiki z przerobionym logo rządowego programu: „Polski Rozkład”.
„Kolejny antyrządowy post na oficjalnej stronie miasta, a nie partii, z której pochodzi jego prezydent” – skomentował pan Michał. „Oficjalny profil miasta promuje akcje propagandowe opozycji, nieźle” – to pan Piotr. Moderatorzy z ratusza zapewniają: „Nasza strona nie popiera żadnej partii. Nie zgadzamy się na ograniczanie kompetencji samorządów”.
„Drogi portalu! Mniej polityki, a więcej o Bydgoszczy. Jeszcze jedna sprawa i unfollow” – apeluje pan Adam. Pozostaje nam podpisać się pod tym. I zaapelować do rządzących w mieście polityków PO, aby wykorzystywali do partyjnych wojenek własne fanpage. Rozumiemy, że kiedy do dyspozycji jest tak wielkie narzędzie (130 000), a partia może jedynie korzystać z tak ograniczonych zasobów (600), pokusa jest ogromna. Wykorzystywanie miasta do politycznych celów jest jednak nie fair i wyraźnie nie podoba się mieszkańcom Bydgoszczy.
Czytaj także: Radny zadaje pytania: Ile kosztuje miejski biuletyn i kto za to płaci?