Opinie 19 lis 13:00 | Redaktor
W Bydgoszczy władza jest… uśmiechnięta. Ale czy jest do, albo z czego się śmiać? [OPINIA]

Ceremonia wmurowania kamienia węgielnego pod budowę hali na Zawiszy, fot. Robert Sawicki/Oficjalny Serwis Bydgoszczy

W kraju rekordowy deficyt budżetowy, a w Bydgoszczy ma przekroczyć 400 milionów złotych. To niby nic strasznego przy ambitnym planie inwestycyjnym - ale tu na zapowiedziach często się kończy. W Bydgoszczy od 2011 roku wydatki są zaplanowane znacznie wyższe niż ich realizacja – pisze poseł Łukasz Schreiber w mediach społecznościowych.

Post posła na fejsbuku jest gotowym felietonem na temat stanu bydgoskiej percepcji zarządzania miastem, które (przynajmniej werbalnie) aspiruje do miana „metropolii”. Dlatego w „Tygodniku” przytaczamy ten wpis w całości:

Tymczasem w mieście miało miejsce wbicie łopaty na kompleksie Zawiszy pod budowę hali lekkoatletycznej. Tej samej, której władze Bydgoszczy nie wiedziały czy chcą, czy w sumie nie. Raz nawet zignorowano 50 proc. wsparcia rządowego. Ostatecznie środkami miejskimi, rządowymi i wojewódzkimi hala ma powstać, co zdecydowało się w roku 2023.

Nie muszę wam mówić, że żadnego zaproszenia na uroczystość nie wysłali, ale sprawiali wrażenie, że to obecny rząd zapewnił środki. Gdyby ktoś z Was miał wątpliwości - stadion Polonii Bydgoszcz dalej w planach, podobnie jak hala dla Gwiazdy Bydgoszcz.

Dołóżmy do tego informację ze strony wojewody kujawsko-pomorskiego, że kolejowo-drogowy terminal Intermodalny (spółkę do jego budowy w Emilianowie rząd „wygasił”) powstanie, bo musi… do roku 2050.

Czy nie warto zadać sobie pytania: co się stało z tymi wszystkimi pięknymi obietnicami? Koalicja rządzi ponad rok. Ponad 11 miesięcy uśmiechniętej Polski przy władzy to dla Bydgoszczy okres kompletnie stracony. Jedyne sukcesy to te, o które walczyliśmy jeszcze my: Akademia Muzyczna, medycyna, S10, hala na Zawiszy, rozbudowa szpitali etc. Nowych inwestycji próżno szukać. Nawet przy deficycie budżetowym planowanym na 250 miliardów.

Aby nie było wszystko na „nie”. Jest gra Monopoly (fajnie, bez żadnej kpiny) i kasa na imprezy Trzaskowskiego (to już niezbyt fajne, a radni Bydgoskiej Prawicy celnie punktowali sprawę). Tylko jedno zmieniło się w relacjach na linii miasto Bydgoszcz - rząd. Mianowicie bydgoski magistrat jest zadowolony. Nawet jeżeli brakuje powodów do satysfakcji.

Źródło: Łukasz Schreiber/Facebook (oprac. własne, tytuł od redakcji)

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor