Zenek, czyli zadra w czymś tam naszych elit [Z cyklu „Ślepym trafem”]
fot. Anna Kopeć
O fenomenie muzyki disco polo i o zazdrości w sercach elit, które zaowocowały żenującym wyszydzeniem filmu o Zenku, pisze w felietonie Grzegorz Dudziński.
Inne z kategorii
„Chodźcie i spór ze mną wiedźcie” [OPINIA]
Zenek, Sławomir i ich muzyka disco polo stała się czymś, na co nie były przygotowane nasze elity, wszak to one miały nieść kaganek oświaty przed narodem. A tu nagle jakiś chłopak z malutkiej wsi zgromadził wokół siebie więcej odbiorców niż największy wiec polityczny, a co najgorsze, już zarobił na tym straszną kasę. A przecież to ci, przynależący do elit, pracowali na swoją pozycję przez tyle lat, a mimo to jednak nie oni są wybrańcami narodu.
Dwa lata temu byłem na pewnym weselu. Z głośników leciały różne utwory. W pewnym momencie rozpoczęła się pieśń, której kompletnie nie znałem: "Ona tańczy dla mnie". Okazało się nagle, że wszyscy goście weselni znali słowa! Śpiewali chóralnie, a ja słuchałem zdumiony. Innym razem obserwowałem koncert muzyki disco polo we wsi zabitej dechami. Na imprezę przyszło kilka tysięcy osób. Wszyscy bawili się świetnie. Jak bumerang wracało do mnie pytanie o to, czym jest zatem fenomen muzyki disco polo? Dziś, w czasie gdy popularność muzyki disco polo wydaje się sięgać Zenitu, pytanie to wybrzmiewa we mnie jeszcze bardziej.
Prosty tekst, niezbyt skomplikowana linia melodyczna. Coś, przy czym bardzo fajnie się tańczy i niekoniecznie trzeba rozumieć treść utworu. Nawet może lepiej, że nie wnika się w tę treść, bo jej tam zwykle po prostu nie ma, albo jest jej bardzo niewiele. „Ona kocha mnie, a ja ją”, albo: „ona nie kocha mnie, a ja kocham ją”, albo: „ja jej nienawidzę, bo ona wzgardziła moimi uczuciami” itd... Najprostsze, najłatwiejsze skojarzenia, odnoszące się do uczuć.
O takich treściach śpiewał i wciąż śpiewa Zenek, młody chłopak z małej, polskiej wsi. Nikt nie wróżył mu sukcesów. Większość ludzi najchętniej podkładała mu kłody pod nogi. A ten uparciuch wierzył, że jego prosty obraz świata był tożsamy z obrazem świata wielu milionów odbiorców. Okazało się, że miał rację!
Banalne treści znajdują poklask wśród odbiorców. On śpiewa: „Przez twe oczy zielone oszalałem” i wszyscy z entuzjazmem zaczynają śpiewać wraz z nim, bez względu na to jaki kolor oczu się komuś naprawdę podoba.
Zenek osiągnął sukces finansowy, medialny, jest sławny i uwielbiany przez miliony odbiorców. Tego nie mogą mu wybaczyć niektórzy przedstawiciele tzw. elit, którzy przecież poświęcili tyle lat na studiowanie, na ćwiczenie się w pijarowej przepychance. A tu nagle jakiś w ich mniemaniu prostak wyśpiewał banalny tekst i zabrał całą chwałę i zaszczyt. Skandal! Jak tak można!
Nic dziwnego, że Zenek staje się w tym momencie wrogiem publicznym numer jeden. Z pewnym zażenowaniem obserwowałem hejt, z jakim spotkał się film "Zenek" wyprodukowany przez Telewizję Polską. Niektórzy przedstawiciele tzw. elit kpią nawet, że to nasz kandydat na Oscara w przyszłym roku. Szyderstwo takie wydaje się być zbudowane na osobistej zazdrości o popularność. Oczywiście, pojawiły się od razu zarzuty, że film sfinansowano za publiczne pieniądze.
Faktycznie, dotychczas muzyka disco polo była pomijana milczeniem w mediach publicznych. Uznawało się ją za coś niegodnego uwagi. A jednak rzeczywistość udowodniła, że ten rodzaj muzyki ma swoich odbiorców. Można z nich zrobić Januszów i Halinki, można wyśmiewać się z prostoty, jednak zarzut o marnowaniu środków publicznych uważam za nietrafiony.
Produkcja filmu polega na tym, że zakłada się pieniądze i oczekuję zysków. Telewizja Polska wyłożyła pieniądze na produkcję filmu "Zenek" i już teraz wiadomo, że do kin idą tłumy. Podejrzewam, że TVP naprawdę całkiem przyzwoicie zarobi na tej produkcji.
Na pewno nie chciałbym, żeby muzyka disco polo oponowała moją kochaną Światłownię. Tu śpiewamy piosenki, które niosą ze sobą ważne treści. Nie wiem nawet, czy wybiorę się na film pt. "Zenek", ale wewnętrznie gotuje się, kiedy słyszę jaśnie pańskie kpiny na temat muzyki disco polo. To fenomen, który poruszył miliony naszych rodaków. Jeżeli elity zamierzają z tego kpić, to tym gorzej dla elit, świadczy to ni mniej ni więcej, że w swoich mniemaniach daleko odeszły od tak zwanych normalnych ludzi.
Grzegorz Dudziński