Polska i Świat 12 paź 2020 | Krzysztof Drozdowski
Ardanowski do senatorów: Z błędu można się jeszcze wycofać. W tle piątka dla zwierząt

fot. JT

Pomimo, że od głosowania w Sejmie nad ustawą potocznie zwaną piątką dla zwierząt minęło już kilkanaście dni to jej echo nadal pobrzmiewa. Jan Krzysztof Ardanowski, który za swój sprzeciw stracił stanowisko ministra rolnictwa w kolejnym apelu zwraca się do swoich partyjnych kolegów o naprawienie błędu i wycofanie wg. niego złej ustawy.

Jako, że po głosowaniu w Sejmie ustawa przeszła do Senatu to były już minister rolnictwa zwrócił się w liście do swoich kolegów senatorów. Ma tym samym nadzieję, że Ci zagłosują za odrzuceniem tej ustawy.

Ardanowski w swoim liście przekonuje, ze jego głównym celem jest ochrona źródeł dochodu dla polskiego rolnika.

 - Dla mnie jest tak ważne, by rolnicy uzyskali środki niezbędne na jakie takie życie i rozwój gospodarstw, ze sprzedaży rynkowej swojej produkcji. Nie zarobimy tych środków na eksporcie zboża, bo nie jesteśmy, ze względu na powierzchnię gruntów ornych, krajem znaczącym, jak Ukraina, Rosja, czy USA. - pisze Ardanowski.

Sugeruje tym samym, ze głównym źródłem dochodu polskiego rolnika pozostaje więc mięso.

 

Poniżej przedstawiamy pełną treść listu, skierowanego do senatorów Zjednoczonej Prawicy:

Szanowni Państwo Senatorowie, Koleżanki i Koledzy, wiem, jak trudna, związana z tzw. ustawą o ochronie zwierząt, decyzja przed Wami. Zwracam się do każdego z Was, może już ostatni raz, wyjaśniając kontekst i skutki tej ustawy dla rolnictwa, ale także dla przyszłości PiS i możliwości realnego przebudowywania naszej ojczyzny przez partię, którą współtworzymy. 

Tak, jak nie zawodziła mnie wiedza, rozpoznanie nastrojów wiejskich i polityczna intuicja, co przyczyniło się do zwycięstw PiS i Pana Prezydenta, tak i teraz jest przekonany, że ta szkodliwa ustawa, oparta na fałszywych podstawach aksjologicznych, uderzająca w całe polskie rolnictwo i, niestety, niszcząca jego konkurencyjność wobec zawistnych rywali gospodarczych z krajów UE, jak i z Rosji, musi być odrzucona.

W dużym skrócie przypomnę, że w najbliższych latach nie ma co liczyć na duże środki dla rolnictwa ze Wspólnej Polityki Rolnej. Dopłaty bezpośrednie, jeżeli nie zostaną wsparte przesunięciami środków z II filara WPR, będą niższe, niż dotychczas. Dobrze wynegocjowane przez Premiera Morawieckiego środki w innych częściach budżetu UE muszą być przesunięte na pomoc dla wsi. Straty spowodowane pandemią COVID-19 nie dają szans na wsparcie rolnictwa w dotychczasowej wysokości z budżetu krajowego.

Dlatego dla mnie jest tak ważne, by rolnicy uzyskali środki niezbędne na jakie takie życie i rozwój gospodarstw, ze sprzedaży rynkowej swojej produkcji. Nie zarobimy tych środków na eksporcie zboża, bo nie jesteśmy, ze względu na powierzchnię gruntów ornych, krajem znaczącym, jak Ukraina, Rosja, czy USA. Nie zarobimy na rzepaku, bo dominujące jego dotychczasowe wykorzystanie na biodiesel, niedawno ogłoszoną decyzją Komisji Europejskiej, skończy się w ciągu kilku lat. Nie zarobimy na uprawie buraków cukrowych, bo przegrywają konkurencję z tańszym cukrem trzcinowym, a także prowadzona w Europie polityka o szkodliwości cukru prowadzi do spadku zapotrzebowania na ten produkt. Nie uzyskamy dodatkowych wpływów z eksportu mleka i jego przetworów, bo na świecie nie ma realnych, nowych rynków zbytu, a produkcja mleka rośnie także w krajach, które do tej pory hodowli bydła mlecznego nie rozwijały.

Pozostaje mięso. Wieprzowina, ze względu na rozwój ASF w kolejnych krajach europejskich, jest w odwrocie i kraje liczą straty, a nie myślą o wzroście produkcji. Pozostają drób i wołowina, a w części górskiej Polski także planowana przeze mnie baranina i jagnięcina. Jesteśmy największym producentem drobiu w Europie i jednym z największych w hodowli bydła mięsnego. Jedyne realne rynki na te gatunki mięsa, to kraje muzułmańskie lub muzułmanie w UE. Wymagają uboju religijnego halal. Ubój halal i koszer jest mniej bolesny dla zabijanych zwierząt, niż rozbijanie czaszki zwierzęcia i mózgu poprzez wstrzeliwanie metalowego pręta lub gruchotanie kości głowy.

Zapowiedziane odszkodowania za zakaz uboju rytualnego świadczą, że ci, którzy to zgłaszają nie mają wiedzy o długotrwałym wpływie zakazu uboju religijnego na eksport mięsa i powiązaną z nim produkcję roślin paszowych, w tym przede wszystkim roślin zbożowych. Prawo unijne zabrania stosowania odszkodowań za utracone przyszłe dochody. Można ewentualnie wesprzeć, i to tylko po uzyskaniu zgody KE, w ramach pomocy de minimis (taka do tej pory była unijna praktyka), gospodarstwa o konkretnym stanie zwierząt na konkretny dzień. A co z zatrzymaną produkcją w gospodarstwach w kolejnych latach? Nie ma możliwości realnego przestawienia gospodarstw hodowlanych na inne, dochodowe rodzaje produkcji. Roczna wartość eksportu z uboju rytualnego, jak wskazałem, to 6,5 do 9,5 miliarda złotych. Ta produkcja na eksport będzie zakazana. Jaki kraj europejski, nawet gdyby znalezione zostały, wbrew dotychczasowej praktyce UE, podstawy prawne udzielenia rekompensat, jest w stanie wypłacać przez wiele lat takie kwoty hodowcom drobiu i bydła? Polskiego budżetu nigdy na to stać nie będzie i musicie być Państwo tego świadomi. Zatem zapowiedź rekompensat jest świadomym wprowadzeniem w błąd, które ma uspokoić Was przed podjęciem decyzji.

Jeszcze można to naprawić wycofując się z nieakceptowanych przez wszystkich rolników, niezależnie od tego, jaką produkcję prowadzą w gospodarstwie, zapisów ustawy. Mniejszą stratą wizerunkową będzie, jak wielokrotnie PiS deklarował przy rezygnacji z różnych kontrowersyjnych projektów, uznać, że popełniono błąd, z którego się wycofujemy. Wycofaliśmy się z o wiele ważniejszej w sprawach etycznych ustawy o zakazie aborcji z powodów eugenicznych, bojąc się „czarnych marszów” i o wiele mniejszego protestu społecznego.

Partia, zgłaszając projekt ustawy, nie przeprowadziła żadnych analiz jej skutków. Zrewoltowana wieś, w tym zgłaszające się do mnie struktury PiS z terenów wiejskich, deklaruje odejście od popierania naszej formacji. Czy słyszeliście Państwo o jakimkolwiek poparciu dla PiS ze strony środowisk lewackich, jawnie nam wrogich z powodów ideowych, do których „mizdrzymy się” tą ustawą?

Znane są konsekwencje partyjne dla każdego, kto ośmieli się nie poprzeć tej, z nikim nie konsultowanej i nie będącej w naszym programie wyborczym, ustawy. Ja, podobnie jak pozostali zawieszeni posłowie, poświęciłem prawie 20 lat mojego życia na wspieranie PiS, jego wizerunku, wiarygodności i zapewniania o lojalności wobec wyborców z terenów wiejskich. Kierownictwo partii z błędu może się jeszcze wycofać. Jednak przy braku refleksji i zrozumienia, że politycy związani z polską wsią nie mogli inaczej postąpić, nie pozostanie nam nic innego, jak ratować wizerunek polskiej prawicy idąc inną drogą. Zbyt wiele poświęciliśmy, by biernie patrzeć, jak nasza praca na rzecz PiS jest marnowana. To jest dylemat, przed którym stoicie, a którego nie rozumie kierownictwo. Opierając się na fałszywej ideologii można zniszczyć wszystko, co razem wywalczyliśmy i zaszkodzić Polsce. Pozdrawiam wszystkich Państwa Senatorów, życząc Koleżankom i Kolegom natchnienia Ducha Świętego.

 

Źr. wpolityce.pl

Krzysztof Drozdowski

Krzysztof Drozdowski Autor

Publicysta, autor wielu książek historycznych.