Religia Dzisiaj 07:43 | Redaktor
Nawet ziarnko wiary wystarczy. Ewangelia na niedzielę: pokora i moc

Rembrandt, „Uciszenie burzy na jeziorze Galilejskim”

Niedzielna Ewangelia (Łk 17,5–10) łączy moc wiary z wezwaniem do pokory. Apostołowie proszą Jezusa: „Panie, przymnóż nam wiary”, a On odpowiada obrazem ziarnka gorczycy i przypowieścią o słudze, który nie oczekuje pochwały. Ojcowie Kościoła komentują ten fragment z niezwykłą głębią.

„Panie, przymnóż nam wiary” – proszą apostołowie, gdy słyszą trudne wymagania Chrystusa. Warto pamiętać, że słowa te padają po mocnym potępieniu gorszycieli:

„Niepodobna, żeby zgorszenia nie przyszły; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Lepiej by mu było, gdyby zawieszono mu kamień młyński u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał zgorszyć jednego z tych maluczkich. Miejcie się na baczności. Jeśliby twój brat zgrzeszył przeciw tobie, upomnij go; a gdyby żałował, odpuść mu. I gdyby siedemkroć na dzień zgrzeszył przeciw tobie i siedemkroć zwrócił się do ciebie, mówiąc: Żałuję — odpuść mu” (Łk 17,1–4).

Teofilakt zauważa, że szczególnie w przyjęciu ubóstwa i unikaniu zgorszeń potrzebna jest mocna wiara, bo to ona uzdalnia do życia w nadziei na Boga i do czystości serca. Grzegorz Wielki dodaje, że uczniowie proszą, aby otrzymana już wiara wzrastała ku pełni doskonałości.

Chrystus odpowiada, że nawet maleńka wiara ma w sobie wielką moc: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście sykomorze: Wyrwij się i przesadź w morze”. Chryzostom tłumaczy, że wspomniane ziarnko, choć najmniejsze, przewyższa wszystkie nasiona mocą — tak i najmniejsza cząstka wiary zdolna jest do wielkich rzeczy. Beda widzi w tym obrazie coś więcej: sykomora, której owoce i gałęzie mają barwę krwi, oznacza Ewangelię krzyża. Wyrwana z żydowskiego pnia i zasadzona w morzu narodów pogańskich, dzięki wierze apostołów wydała owoc zbawienia.

Święci Ambroży i Jan Chryzostom dodają, że sykomora może być też obrazem złego ducha, który nieustannie karmi duszę grzesznymi wyobrażeniami. Wiara, choć mała jak ziarnko gorczycy, potrafi wyrwać go z serca i strącić w głębinę.

Ponieważ jednak wiara czyni wielkie rzeczy, pojawia się niebezpieczeństwo pychy. Dlatego Jezus od razu dodaje przypowieść o słudze wracającym z pola. Teofilakt wyjaśnia, że ten, kto wierzy, czyni wielkie dzieła, ale nie może się nimi chlubić, bo wszystko, co posiada, otrzymał od Boga.

Ambroży rozwija obraz: tak jak pan wymaga od sługi dalszej posługi po pracy w polu, tak i Bóg oczekuje od człowieka ciągłego wysiłku, dopóki trwa życie. Nie ma miejsca na samozadowolenie ani spoczynek w połowie drogi.

Cyryl Aleksandryjski zauważa, że Chrystus w ten sposób leczy chorobę pychy: nikt nie powinien uważać się za nadzwyczajnego, skoro jedynie spłaca dług posłuszeństwa wobec Stwórcy. Jak pisał św. Paweł: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii”.

Św. Ambroży konkluduje: nie chlub się, że jesteś dobrym sługą. Słońce świeci, księżyc wschodzi, aniołowie służą — i nikt z nich nie oczekuje pochwały. Tak i ty, spełniwszy wszystko, mów: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Beda czcicgodny dopowiada, że prawdziwa doskonałość wiary polega na tym, iż nawet po wypełnieniu wszystkich nakazów człowiek wyznaje swoją niedoskonałość i całkowitą zależność od Boga.

Maksymilian Powęski

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor
-->