Żużlowcy opowiadali, że „nie wstydzą się Jezusa”
Krzysztof Cegielski (z prawej) i Szymon Woźniak (obok) w kościele Świętej Trójcy mówili o swojej wierze /fot. Anna Kopeć
– Przyjmuję wszystkie zagrożenia związane z żużlem. Chcę żyć tak, abym każdego dnia był gotowy na to, co ten sport może mi przynieść – mówił żużlowy mistrz Polski Szymon Woźniak w kościele Świętej Trójcy. Wczoraj (20 grudnia) wspólnie z Krzysztofem Cegielskim, byłym sportowcem, mówili o swojej wierze.
Inne z kategorii
Noc Walki o Boże Błogosławieństwo dla Polski w Dolinie Śmierci [ZAPOWIEDŹ]
Co dalej z Medjugorje? Czy tego oczekiwali wierni? [WIDEO]
Szymon Woźniak to tucholanin, były żużlowiec bydgoskiej Polonii. W 2017 roku w Gorzowie Wielkopolskim wywalczył indywidalne mistrzostwo Polski. Wczoraj mówił zgromadzonym, że przed każdym wejściem na motor odmawia modlitwę. – Tak było i przed finałem mistrzostw Polski. Modliłem się, by Pan Bóg pomógł mi w tej w walce o spełnienie mojego marzenia – mówił. – Bóg towarzyszy mi od najmłodszych lat. Kiedy jest dobrze, dziękuję Mu, kiedy źle, proszę o wsparcie – dodał.
Pytany o to, jak radzi sobie z zagrożeniami na torze, odpowiedział: – W którymś momencie zorientowałem się, że nie można za bardzo się obawiać ani za dużo o tym rozprawiać. Zdecydowałem się uprawiać sport żużlowy i przyjmuję wszystkie związane z nim niebezpieczeństwa. Chcę po prostu żyć tak, abym każdego dnia był gotowy na to, co ten sport może mi przynieść.
– Mówili o nim – następca Golloba, przyszły mistrz świata. Jednak stało się inaczej – tak prowadzący zapowiedzieli wystąpienie Krzysztofa Cegielskiego. Były żużlowiec w 2003 r. uległ wypadkowi na torze, trafił na wózek inwalidzki. Stopniowo jednak odzyskuje sprawność.
– Najważniejszy był pierwszy okres po wypadku, dał najwięcej przemyśleń i postanowień – mówił Cegielski. – Cieszę się, że nie obraziłem się na Pana Boga, że nie przestałem normalnie żyć.
Z perspektywy dostrzega, że „dzięki” wypadkowi stały się również dobre rzeczy. – Miałem dużo czasu, żeby na motocykle popatrzeć z boku, popracować w innej roli, choć także przy żużlu. Gdyby nie wypadek, nie miałabym tylu szans, żeby funkcjonować inaczej, nie miałbym tyle czasu na sprawy osobiste – opowiadał. Już po feralnym wyścigu założył rodzinę. – Od dziewięciu miesięcy mam wspaniałą córkę – podkreślił z dumą. – Staram się cieszyć z każdego kolejnego dnia i na razie mi się to udaje.
Spotkanie w kościele Świętej Trójcy w Bydgoszczy odbyło się w ramach akcji „Nie wstydzę się Jezusa”, której znakiem rozpoznawczym jest brelok z krzyżem i cytatem „Kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i ja przed moim Ojcem” (Mt 10,33). Obaj żuzlowcy otrzymali takie breloczki na pamiątkę.
Spotkanie z żużlowcami poprowadzili ks. Robert Szczepański – diecezjalny kapelan sportowców – i ks. Bartosz Wojtaszek.