Historyczny dzień: Niemcy zwróciły Polsce 73 średniowieczne dokumenty. Wielki sukces wieloletnich starań prof. Wojciecha Polaka
fot. Facebook
To, co jeszcze niedawno wydawało się uporczywym marzeniem i walką prowadzoną w ciszy gabinetów, na łamach czasopism i w mediach społecznościowych — stało się faktem. Niemcy zwróciły Polsce 73 średniowieczne dokumenty pergaminowe, zagrabione podczas II wojny światowej i przez dziesięciolecia przechowywane w berlińskich zbiorach. Jeden z nich niestety zaginął.
Inne z kategorii
Archeologiczne tajemnice Bydgoszczy odsłonięte dla mieszkańców!
Tajemniczy bohater nocy listopadowej na nowo odkryty w Sadkach!
Wśród badaczy historii i znawców problemu restytucji dóbr kultury nie ma wątpliwości: to wydarzenie ma wymiar symboliczny, prawny i narodowy. A jedną z osób, która przez lata konsekwentnie i publicznie domagała się ich zwrotu, jest profesor Wojciech Polak — historyk, autor licznych publikacji i publicysta zajmujący się tematyką niemieckich grabieży wojennych.
W swoim komentarzu pisał niedawno:
„Od lat nieustannie upominam się o ich zwrot w mojej publicystyce w czasopismach i na Facebooku. Od lat nagłaśniałem nasze roszczenia w tej sprawie i opisywałem szczegóły niemieckiego złodziejstwa.”
Dziś te słowa brzmią jak podsumowanie nie tylko stanowczej postawy, ale i wytrwałości, która opłaciła się bardziej, niż wielu przewidywało.
Co wróciło do Polski
Zwrócone dokumenty to kolekcja pergaminów z XIII–XV wieku — traktaty pokojowe, królewskie potwierdzenia własności, papieskie przywileje i akty regulujące stosunki między państwem polskim a zakonem krzyżackim. To oryginały — stemple, pieczęcie, podpisy kancelarii tamtej epoki. Nie kopie, nie odpisy, nie repliki.
Takie materiały określa się jako źródła pierwszej kategorii — to na nich opierają się prace historyków, rekonstrukcje dawnych granic, analiza stosunków prawnych i politycznych, a także dzisiejsza świadomość dziejów naszego regionu.
Przez dekady dokumenty znajdowały się w niemieckich zasobach archiwalnych, mimo że zostały wywiezione z okupowanej Polski w latach 40. XX wieku.
Kiedy upór ma sens
W Polsce wiele mówi się o wielkich dziełach sztuki — obrazach, rzeźbach, kolekcjach muzealnych — które wciąż znajdują się poza granicami kraju. Lecz jak słusznie zauważył profesor Polak:
„Trzeba żądać reparacji od Niemiec i zwrotu setek tysięcy dzieł sztuki. Ale trzeba też upominać się w sprawach jednostkowych.”
Ta perspektywa, nienachalnie tradycyjna, a jednocześnie głęboko realistyczna, doprowadziła do wymiernego rezultatu. Niektóre sprawy nie trafiają na czołówki serwisów informacyjnych. Nie mają barwnych ekspozycji ani budżetów reklamowych. Za to mają znaczenie — dla państwa, dla pamięci i dla prawdy.
Dlaczego to ważne dla regionu
Dokumenty dotyczą obszaru dawnych Prus i ziem, które przez wieki były miejscem sporów, wymiany, konfliktów i kształtowania tożsamości. Ich powrót oznacza więcej niż odtworzenie kart historii — to przywrócenie materiału źródłowego temu, do kogo należał.
Dla muzeów, lokalnych uczelni, badaczy i nauczycieli oznacza to możliwość dotknięcia historii — tej prawdziwej, zapisanej atramentem, nie klawiaturą.
Cicha praca, głośny efekt
W tym wszystkim warto postawić kropkę nad „i”:
Zwrot tych dokumentów nie wydarzył się sam z siebie. Nie wynikł z nagłej iluminacji instytucji niemieckich ani z logiki czasu, który podobno leczy rany. Stał się efektem wieloletniej determinacji tych, którzy — jak prof. Wojciech Polak — uznali, że o pamięć narodową trzeba upominać się nie z doskoku, lecz do skutku.
Na końcu tej historii nie stoi spektakularna konferencja ani teatralny gest. Stoi piergamin, pieczęć, podpis — i satysfakcja, która bywa udziałem tylko tych, którzy wiedzą, że nie odpuszczanie ma sens.
A gdy kiedyś w gablocie muzealnej zobaczymy jeden z tych dokumentów, warto będzie pamiętać, że za szkłem leży nie tylko zabytek. Leży dowód, że historia — ta prawdziwa — czasem potrafi wrócić do domu.
Mam satysfakcje, bo od lat pisałem o nich bardzo często
– skomentował krótko prof. Polak.