Wydarzenia 25 maj 2018 | Redaktor
Policja weszła na teren tartaku przy ul. Ujejskiego

fot. Google

Według informacji Polskiego Radia PiK świadkowie potwierdzają, że z posesji wyprowadzono mężczyznę w kajdankach. W rozmowie z "Tygodnikiem Bydgoskim" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku zaprzeczyła informacjom o zatrzymaniu kogokolwiek.

Funkcjonariusze dziś (25 maja) rano weszli na teren posesji przy ul. Ujejskiego, gdzie mieści się tartak.

Jak powiedziała nam prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, „czynności mają związek ze śledztwem w sprawie pożaru w gdyńskiej firmie, która na zlecenie wojewody kujawsko-pomorskiego miała dokonać egzekucji tartaku w najbliższy poniedziałek”.

Jednoczesnie prokurator Wawryniuk podkreśliła, że „w ramach zleconych przez prokuraturę czynności nie przewidywano żadnych zatrzymań”

Już od początku śledczy podejrzewali, że na gdyńskim Oksywiu mogło dojść do popalenia, bo ogień wybuchł jednocześnie w kilku punktach. Strażacy walczyli z żywiołem kilka godzin. - Ewakuowano kilkanaście osób - relacjonował w Dzienniku Bałtyckim młodszy brygadier Andrzej Bornowski.

Rzecznik wojewody już na początku tygodnia poinformował, że „wykonawca (egzekucji - przyp. red.) oficjalnie poinformował Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy o pożarze, w którym stracił sprzęt konieczny do przeprowadzenia egzekucji”.

Z kolei Krzysztof Pietrzak, właściciel tartaku, pisał na Facebboku: 

„W nawiązaniu do informacji, która pojawiła się dzisiaj w Expressie Bydgoskim o pożarze w firmie, która ma dokonywać egzekucji tartaku, parę słów wyjaśnienia (...).

Jeśli chodzi o pożar w Gdyni, to szczerze współczuję właścicielowi. Nie chciałbym być na jego miejscu. To tyle jeśli chodzi o pożar z mojej strony. Prosiłbym o powstrzymanie się z komentarzami co do sprawców – zakładając, że to w ogóle było podpalenie. Niech tym zajmują się organa ścigania z prokuraturą, a nie internauci (...). Ja, gdyby policja, prokuratura, itd. chcieli ze mną cokolwiek wyjaśniać, jestem do pełnej dyspozycji. Raczej nie mogłem być w dwóch miejscach na raz, a byłem w weekend albo w Bydgoszczy, albo Otorowie (...)”.

 

 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor