Historia 1 mar 2018 | Redaktor
Leszek Biały - niezłomny bydgoszczanin

Leszek Biały miał zaledwie 26 lat, gdy został zamordowany. Jego historia doskonale ilustruje tragiczne losy Żołnierzy Wyklętych.

17 listopada 1957 r. na cmentarzu komunalnym przy ul. Stepowej w Bydgoszczy (obecnie al. Kardynała Stefana Wyszyńskiego) zebrało się liczne grono dawnych żołnierzy Armii Krajowej. Zgromadzili się, aby pochować swojego przyjaciela i towarzysza broni. Nie wiedzieli, że pogrzeb zabezpieczany był przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Przedstawiciele bezpieki przekonani byli, że uroczystość przekształci się w wymierzoną we władze komunistyczne manifestację patriotyczną, więc wmieszali się w tłum żałobników i wykonywali z ukrycia zdjęcia uroczystości. W późniejszym czasie za ich pomocą rozpoznawano uczestników pogrzebu i poddawano ich inwigilacji. 

Tego dnia chowano doczesne szczątki Leszka Białego, zasłużonego żołnierza AK. Rodzina poszukiwała go od 1945 r., gdy po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, wszelki słuch po nim zaginął. Rodzice gdzie tylko mogli pytali o los syna. Wysyłali pisma do wszelkich możliwych urzędów i instytucji w Polsce. O desperacji, ale również odwadze, świadczyć może fakt, że pisali również do NKWD, a nawet do samego Stalina! Niestety, najczęściej nie dostawali nawet żadnej odpowiedzi.

Zasłużony konspirator

Leszek Biały urodził się 18 stycznia 1919 r. w Sewerynówce na Podolu. W styczniu 1922 r. jego rodzina przybyła do Bydgoszczy, gdzie ojciec podjął pracę w banku. Początkowo mieszkali przy ulicy Dworcowej, a na początku lat trzydziestych przeprowadzili się do własnego domu przy ul. Sielanka. Leszek uczęszczał do Miejskiego Gimnazjum Matematyczno- -Przyrodniczego im. Mikołaja Kopernika. W 1936 r. podjął studia elektrotechniczne na Politechnice Lwowskiej, ale ich nie ukończył ze względu na wybuch wojny.

Wiosną 1940 r. Niemcy wysiedlili rodzinę Białych do kamienicy przy ul. Garbary 19. W późniejszym czasie ich nowe mieszkanie stało się ważnym miejscem na konspiracyjnej mapie Bydgoszczy. To tutaj odbywały się narady sztabu AK, tutaj ukrywali się ważni konspiratorzy, wreszcie tutaj prowadzono nasłuch alianckich audycji radiowych, na podstawie których sporządzano konspiracyjne biuletyny informacyjne kolportowane wśród zaufanych osób. 

Leszek Biały brał aktywny udział w pracach konspiracji. Został zaprzysiężony prawdopodobnie w 1942 r. w zakładach zbrojeniowych DAG, gdzie od wiosny 1940 r. pracował. Przyjął pseudonim „Jakub”. Początkowo nadzorował potajemne wytwarzanie w warsztatach fabrycznych radioodbiorników do prowadzenia nasłuchu. Było to ryzykowne, gdyż już za samo posiadanie radia groziła kara śmierci. W późniejszym czasie Leszek został przeniesiony do komórki wywiadowczej AK. Wynosił do skopiowania dokumentację fabryki DAG, robił rozpoznanie terenu, a nawet założył podsłuch telefoniczny w dyrekcji przedsiębiorstwa, dzięki czemu konspiratorzy mogli poznawać plany Niemców. Prowadził też inne działania konspiracyjne. Nadzorował chociażby komórkę legalizacyjną, która zajmowała się podrabianiem dokumentów dla członków AK, a także wraz z kolegami prowadził na terenie DAG różne akcje sabotażowe. Do najbardziej spektakularnej doszło 23 czerwca 1944 r., gdy w ramach operacji „Krem” wysadzono w powietrze przygotowywaną do uruchomienia nową mieszalnię trotylu.

Z czasem „Jakub” został szefem wydziału łączności AK na Pomorze odpowiedzialnym za kontakty z innymi regionami i organizacjami. Jeździł z rozkazami do oddziałów partyzanckich stacjonujących w Borach Tucholskich. Miał nawet kontakty z Komendą Główną AK. Po rozwiązaniu AK przez gen. Leopolda Okulickiego rozpoczął tworzenie w Bydgoszczy nowej organizacji o nazwie „Nie”. Pomagał mu w tym przybyły do miasta wysłannik gen. Okulickiego o pseudonimie „Bolesław”.

Zatrzymany do wyjaśnienia

Wieczorem 27 lutego 1945 r. Leszek Biały został zatrzymany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. W czasie przeszukania mieszkania przy ul. Garbary przedstawiciele bezpieki skradli z niego wszystkie wartościowe rzeczy. Nie pogardzili pierścionkami, obrączkami, łańcuszkami, zegarkami, a nawet maszyną do pisania. Jednocześnie obiecali rodzicom Leszka, że ich syn oraz zatrzymany wraz z nim „Bolesław”, wrócą następnego dnia rano do domu. Teraz mieli jedynie złożyć wyjaśnienia w pewnej sprawie. Okazało się, że ich obietnice nie były nic warte.

Zatrzymanie Leszka było częścią większej akcji wymierzonej w środowisko bydgoskiej konspiracji. Dane osób przeznaczonych do zatrzymania posiadano od sowietów, którzy zdobyli je od aresztowanych w Borach Tucholskich partyzantów. Przekazali je następnie funkcjonariuszom UB z Bydgoszczy, a ci pod koniec lutego rozpoczęli zatrzymania podejrzanych. Wszystkich zamknięto w piwnicy pierwszej siedziby UB przy ul. Markwarta 4 w Bydgoszczy i poddano brutalnemu śledztwu.

W rękach czerwonych sadystów

O warunkach, w jakich przebywał Leszek dowiadujemy się z późniejszych relacji współosadzonych. Przetrzymywano go w ciasnym i ciemnym pomieszczeniu piwnicznym zaadaptowanym na areszt. W czasie przetrzymywania w takiej celi rozbierano go do naga, a na podłogę wylewano wodę, aby nie mógł usiąść ani się położyć. Nie pozwalano mu spać, wzywając ciągle na przesłuchania, podczas których był dręczony psychicznie i fizycznie. Czymś normalnym było bicie po całym ciele gumowymi wężami, kolbą pistoletu lub karabinu, a gumowymi pałkami po piętach. Podwieszano za ręce lub nogi pod sufitem, wlewano do gardła i nosa wodę lub benzynę, przypalano papierosami lub grzałką, wbijano różne przedmioty pod paznokcie. 

Leszek Biały katowany był w ten sposób przez pięć dni. Ostatecznie 3 marca został zamordowany. Tak samo potraktowano zatrzymanego razem z nim „Bolesława”. Zabitych wrzucono do wykopanego na podwórku budynku bezpieki dołu i zasypano. Nad ich zwłokami postawiono śmietnik. Współwięźniowie wskazali nazwiska oprawców „Jakuba”. Byli to: Bolesław Halewski, Henryk Wątroba i Ryszard Szwagierczak. 

Droga do prawdy 

Po 1945 r. rodzina przez lata szukała śladów po Leszku Białym. Do końca wierzyli, że został wywieziony na Wschód i żyje. Przełom nastąpił po 1956 r., wraz z tzw. „odwilżą”. Pod koniec 1956 r. do ojca Leszka zgłosił się człowiek, który poinformował go o śmierci syna i wskazał miejsce pochowania jego zwłok. Prokuratura wszczęła śledztwo i zarządziła ekshumację. Na podwórzu budynku dawnego UB odnaleziono szkielety dwóch osób. Po ekspertyzie potwierdziło się, że były to szczątki „Jakuba” i „Bolesława”. Pomimo tak ewidentnych dowodów zbrodni oraz zeznań świadków nie udało się doprowadzić do procesu i skazania winnych. Prokuratorzy stwierdzili, że sprawa się przedawniła.

Koledzy z AK postanowili godnie upamiętnić Leszka Białego. Wraz z jego rodziną urządzili mu pogrzeb, ufundowali okazały nagrobek i przez lata kultywowali jego pamięć. Po 1989 r. doprowadzili do powstania poświęconego mu obelisku oraz zmiany nazwy skweru, na którym stanął, tak aby nosił jego imię. Dzięki tym działaniom pamięć o bydgoskim bohaterze nie zaginęła, a Leszek Biały stał się symbolem pierwszego Żołnierza Niezłomnego w Bydgoszczy.

Krzysztof Osiński 

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor