Gospodarz miasta powinien umieć rozwiązywać problemy [OPINIA]
fot. bw
Nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji, że zarządca, któremu powierzono zarządzanie kamienicą olewa właściciela kamienicy, który mówi, że w mieszkaniu nr 1 na parterze ma mieszkać wskazana przez niego osoba i ustala sobie jak będzie zarządzał nieruchomością wbrew woli właściciela. To jest absurd. Taki zarządca byłby zwolniony w ciągu pięciu minut - ważny głos blogera Mikołaja Głuszkowskiego w dyskusji o przyszłości piłkarzy Zawiszy Bydgoszcz i stosunku prezydenta Rafała Bruskiego do bydgoskiej piłki.
Inne z kategorii
„Chodźcie i spór ze mną wiedźcie” [OPINIA]
Zawisza Bydgoszcz awansował do 5. ligi. Klub kolejny raz odbudowywany jest od podstaw przez sympatyków i drugi rok z rzędu odnosi sukces sportowy, za co otrzymuje promocję do wyższej klasy. Podobnie było na początku XXI wieku. Tymczasem w Bydgoszczy toczy się dyskusja o powrocie piłkarzy Zawiszy na obiekty przy ul. Gdańskiej. Przypomnijmy, po zakończonym skandalem mariażu bydgoskich władz z biznesmenem Radosławem Osuchem pozostał swąd - przepadła drużyna, przepadł zdobyty przez nią puchar Polski, przepadły zainwestowane w spółkę publiczne pieniądze...
Opinii publicznej wskazano winnego - kibice, którzy weszli w konflikt z Osuchem po awanturze jaka wybuchła po brutalnej i tragicznej w skutkach interwencji policji w czasie i po meczu z Widzewem Łódź. Niepisanym wyrokiem, budowana przez sympatyków piłkarskiego Zawiszy drużyna, została skazana na banicję i mecze ligowe rozgrywa w Potulicach.
O piłkarskiego Zawiszę upomniała się ostatnio Rada Miasta, która przegłosowała uchwałę, w której zobowiązuje prezydenta miasta, by uczynił wszystko, aby piłkarze mogli wrócić do Bydgoszczy. W odpowiedzi radni usłyszeli komunikat, że w Bydgoszczy „nie ma miejsca, a w razie wskazania takiego miejsca oni mają zagwarantować bezpieczeństwo”.
Odnotujmy w tej dyskusji ważny głos blogera Mikołaja Głuszkowskiego, który już rok temu alarmował, że bydgoski sport upada.
Na Zawisza1946.pl Głuszkowski pisze:
Prezydent Bydgoszcz w piśmie do radnych pyta o to jakiemu innemu zarządcy miejskich obiektów sportowych ma wypowiedzieć umowę, żeby Zawisza mógł wrócić na bydgoskie obiekty. Czytając takie pytania zachodzę w głowę jak to możliwe, że piłkarski Zawisza funkcjonował w Bydgoszczy nieprzerwanie przez kilkadziesiąt lat i jakoś znajdowało się miejsce dla młodzieży i seniorów. Co takiego się stało, że teraz się nie mieścimy na miejskich obiektach? Przecież zewsząd słychać narzekanie, że młodzież trudno oderwać od komputera czy smartfona, że młodzi nie garną się do treningów. Czy kiedyś trenowało ich mniej? Przecież w okresie największego rozwoju Bydgoszcz miała prawie 400 tysięcy mieszkańców i proporcjonalnie więcej młodzieży. Obecnie ubyło kilkadziesiąt tysięcy bydgoszczan w stosunku do tej liczby.
I dalej ujawnia:
Prawda jest taka, że prezydent Bruski nie chce Zawiszy w Bydgoszczy i zasłania się decyzjami CWZS-u (zarządcy obiektów na Gdańskiej 163). (...) To jest dziecinada, ze strony Prezydenta. Radnym może nie wypada mówić do niego prosto, jak do dziecka, ale mi wypada. Nie musi nikomu w CWZS łamać kręgosłupa. Wystarczy, że powie mu, żeby znalazł rozwiązanie wskazanego problemu, albo będzie musiał znaleźć kogoś innego, kto będzie potrafił znaleźć rozwiązanie.
Głuszkowski nie ma też wątpliwości, jak prawdziwy gospodarz miasta powinien się zachować:
Kolejna kwestia. Prezydent Rafał Bruski ma bardzo niestety paskudny nawyk. Gdy ktoś podnosi jakiś z wielu bydgoskich nierozwiązanych problemów jego odpowiedzią jest pytanie skąd wziąć na to pieniądze, albo jak ten problem rozwiązać.
Do cholery jasnej. Za to prezydent bierze grubą kasę, żeby sam znajdował sposoby rozwiązywania problemów, zamiast przerzucać te zadanie na innych. Rolą Radnych czy innych bydgoszczan nie jest wskazywanie źródła pieniędzy czy gotowych rozwiązań. Czasami ludzie to robią, ale generalnie jest to rola dobrego gospodarza miasta, że potrafi znajdować rozwiązania. Bierze za to kasę, zatrudnia setki ludzi i ma potrafić między innymi rozwiązywać problemy.
Zachęcamy wszystkich do zapoznania się z opinią blogera pt. Miasto bez sternika?
Polecamy też artykuł „Tygodnika Bydgoskiego” z lipca 2017 roku