Polskie rządy dryfują, jak im wiatry powieją
7 lutego prezes Jarosław Kaczyński ściągnął niemiecką kanclerzynę do najlepszego hotelu w Warszawie, żeby przedstawić jej swoją wizję urządzenia Unii Europejskiej po Brexicie i triumfie Trumpa. Prezes żąda większej suwerenności dla państw drugiej kategorii, a zwłaszcza dla Polski.
Inne z kategorii
„Chodźcie i spór ze mną wiedźcie” [OPINIA]
Marcin Masny
Publicysta, tłumacz, poeta
Współpracował m.in. z "Gazetą Bankową" i tygodnikiem "Niedziela"
Jednak 3 lutego na Malcie kanclerzyna z prezydentem Francji ogłosiła, że reakcją na Trumpa i Brexit będzie Europa dwóch prędkości. Wizje przedstawione w hotelu Bristol przez samozwańczego naczelnika nie zrobiły snadź wrażenia na kanclerzynie, bo już 16 lutego Europarlament uchwalił swoje stanowisko w debacie z okazji 60-lecia Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej powołanej 25 marca 1957 roku w Rzymie przez Francję, zachodnie Niemcy, Włochy, Belgię, Holandię, Luksemburg. Europarlament opowiada się za odrębnym budżetem strefy euro, czyli właśnie za Unią dwóch prędkości. Będą miały kłopot państwa, które uchyliły się od wspólnej waluty i przy okazji uniknęły drożyzny. A właściwie ich elity będą miały kłopot. Skończą się mianowicie tzw. „środki unijne”, którymi te elity się pasły. Nasz minister do spraw unijnych, za młodu narodowiec, Konrad Szymański powiedział „Gościowi Niedzielnemu” (7/2017), że Polska sama zadecyduje, czy przystąpić do tzw. wzmocnionej współpracy (czyli pierwszej prędkości), o ile nie będzie to trwały podział wspólnego rynku i Unii. Optymista... Na szczycie rzymskim 25 marca zadecydują Niemcy i Francja z dodatkiem Włoch i Hiszpanii. Bez nas. Brytyjczyków w ogóle już nie będzie.
Na konferencji w Monachium 19 lutego zjawił się wiceprezydent USA Mike Pence. Spotkał się z przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, przywódcami z Iraku (prezydentem z Bagdadu i liderem Kurdystanu) oraz z prezydentami państw graniczących z Rosją – Ukrainy, Litwy, Łotwy i Estonii. Polska też graniczy z Rosją, ale z prezydentem Andrzejem Dudą Pence się nie spotkał. Duda w Monachium powiedział: „… podział Zachodu nigdy nie powodował niczego dobrego dla Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego tak ciężko pracujemy nad jednością naszego regionu, by był częścią zjednoczonego, zachodniego świata”. Jak widać, nikogo nie obchodzi jedność regionu i Zachodu. Zresztą zapewnienia o „ciężkiej pracy” też są na wyrost. Obecna ekipa w Warszawie jest równie bierna, jak poprzednie. Polskie rządy dryfują, jak im wiatry powieją. Teraz Warszawa ma zawrót głowy, bo wielcy tego świata mówią każdy co innego i co chwilę zmieniają plany. Aktywność wykazują nasze rządy natomiast w łupieniu własnych poddanych. Uniżeni wobec panów, wyżywają się na nas.
Ma to dwie zasadnicze przyczyny. Pierwsza – to położenie Polski. Z małą przerwą w latach 1918-1926 od setek lat ktoś z zewnątrz pilnuje, żeby Polska nie miała zbyt suwerennego rządu, albo najlepiej – żadnego. Polska jest na zmianę niezbędna wschodowi do ataku na zachód lub zachodowi do ataku na wschód. Napoleonowi, Hitlerowi i senatorowi McCain – na wschód. Leninowi i Breżniewowi – na zachód. Nawiasem mówiąc, w Monachium Duda spotkał się z tymże McCainem i z prezydentem Słowenii, która niebawem może gościć szczyt amerykańsko-rosyjski, jeśli Donald Trump zawczasu w ważnych sprawach dogada się z Władimirem Putinem. Czy polski prezydent z amerykańskim senatorem coś uzgodnili? Nie: „Prezydencki minister Krzysztof Szczerski poinformował, że rozmowa z senatorem McCainem dotyczyła m.in. polityki wewnętrznej Stanów Zjednoczonych”
Przejdźmy do drugiej przyczyny braku suwerenności polskich elit.
Jest nim brak wychowania i tradycji, brak kultury niepodległości. Niepodległość była w latach 1918- 1939, ale już w maju 1926 władzę przejął dyktator uzależniony od zagranicznych banksterów. Zarządzanie niepodległością było infantylnie niezdarne, wspólne zasoby – rozkradano. Ówcześni politycy, wojskowi i urzędnicy wszyscy byli wychowani w państwach, które nie były Polską. Obecna elita polska jest wychowana albo w ćwierć-niepodległym PRL, albo gdzieś na Zachodzie. Wywodzi się głównie z peerelowskich elit, częściowo z ówczesnej opozycji splecionej z aparatem państwa jak pałeczki okrężnicy z jelitem grubym. Elity Rzeczypospolitej umieją się podlizywać, okazywać oburzenie, skamleć, szczekać i z rzadka gryźć. Nie umieją planować dalekosiężnie, negocjować, zachodzić od tyłu, grać twardo z uśmiechem. Dlatego Polacy nie korzystają z renty niepodległości. Bo niepodległość jest konkretnym zasobem, argumentem przetargowym, siłą, jest środkiem do lepszego życia nie tylko dla kolejnych amatorów konfitur, ale dla narodu.•