Opinie 1 sie 2018 | Redaktor
Rzecznik Pieszych: „Małe sprawy dla drogowców są jak Himalaje”

Schody po remoncie / fot. Anna Kopeć

Na przebudowę felernych schodów na Szubińskiej czekano rok. Zdaniem Społecznego Rzecznika Pieszych świetnie ilustruje to sposób myślenia bydgoskich drogowców. „Jedyne problemy, jakie widzą, to ruch samochodowy, a nie chodniki, schody, przystanki” - komentuje stowarzyszenie na swoim profilu.

W zeszłym tygodniu pisaliśmy, że po roku oczekiwania schody przy ul. Szubińskiej (na wysokości JFTC po stronie jezdni prowadzącej w kierunku Poznania) doczekały się przebudowy. Wymagały one remontu, ponieważ w czasie zeszłorocznych prac drogowcy zdemontowali podjazd dla wózków, co wywołało oburzenie osób niepełnosprawnych i rodziców.

fot. Anna Kopeć

Tym razem schody zostały całkowicie zlikwidowane. Budowlańcy usunęli stopnie i wybudowali wzdłuż ulicy chodnik, który równolegle przylega do jezdni. Zniwelowano również skarpę oraz tzw. ciąg „odchodzący od Szubińskiej”, z którego usunięto schody - powstał tam jedynie chodnik z pochyleniami. Więcej czytaj tutaj: Znikną schody przy ul. Szubińskiej i powstanie chodnik

fot. Anna Kopeć

Sprawa wzbudziła oburzenie Społecznego Rzecznika Pieszych w Bydgoszczy. „Czy ten absurd budowlany z ul. Szubińskiej, zgłaszany wielokrotnie przez mieszkańców, będzie w końcu usunięty? Mamy nadzieję, że tak, i będzie można w końcu po latach normalnie przejechać wózkiem” - czytamy na jego profilu na Facebooku.

Przy okazji tego remontu rzecznik wyraził swoją opinię (nie przebierając w słowach) na temat tego, jak w Bydgoszczy działają drogowcy.

„Sami młodzi pełnosprawni (zazdrościć), za starzy na wózki ze swoimi dziećmi, za młodzi na wnuki, o potrzebach osób niepełnosprawnych nie wspomnę (...). Teraz po robocie w auto i do domku. Dlatego jedyne problemy, jakie widzą, to ruch samochodowy, a nie chodniki, schody, przystanki” - czytamy na profilu.

Rzecznik wymienia też kilka przykładów jego zdaniem znamiennych dla działalności ZDMiKP: rok walki o kilka schodów, budowa progów zwalniających dla pieszych, analizowanie od pięciu lat przystanków wiedeńskich, zygzaki chodnika na nowej inwestycji, zaprojektowanie za wąskiego łuku trambuspasa, za szybko zmieniająca się sygnalizacja czy guziki do otwierania drzwi w autobusach umieszczone po jednej stronie. „Tak może robić tylko osoba, która nie ma zielonego pojęcia o codziennym użytkowaniu projektowanej infrastruktury, z punktu widzenia ludzkiego, a nie wyłącznie inżynieryjno-finansowego” - pisze rzecznik.

W swoim wpisie użył niecenzuralnego słowa, co nie spodobało się kilku internautom. „Z nikim nie chcemy wygrywać, wystarczy że będzie NORMALNIE. (…) Stąd taka skrajna frustracja, jeśli ktoś się poczuł urażony jednym słowem, to przepraszamy (…). Chodzi o mocne zwrócenie uwagi na problem, gdzie rozwiązanie małych spraw urasta do wysokości Himalajów, a najczęściej pierwszą odpowiedzią jest »niedasię« I tak od lat, a inne miasta pędzą do przodu” - tłumaczy rzecznik w komentarzach pod postem.

Redaktor

Redaktor Autor

Redaktor